Una manada de gatos
Tereny => Szklana piramida => Wątek zaczęty przez: Tanisha w Luty 02, 2013, 16:36:04
-
to jedna z najpiękniejszych konmat w piramidzie
-
wleciałam i położyłam Donię na jej łużku i teleportowałam się
-
wstała i wyszła
-
Wbiegłam. Zostawiłam Donię
-
Wybiegłam
-
Donia zasnęła
-
obudziłam się ziewnęłam- aaaaaaa... gdzie ja jestem ?- zapytała - a no tak u siebie w pokoju - powiedziała wstała i wyszła
-
Weszła z Tami . Tami połozyła się na łózku ja połozyłąm się obok niej i zasnełyśmy
-
Wbiegła Lily. Położyła list obok Doni i wybiegła (list PW)
-
ok ;)
-
obudziłam się bo miałam straszny sen , przeczytałam list i uśmiechnęłam się , znów poszłam spać
-
Wbiegłem położyłem Donię na łóżku i zacząłem pandażować i przemywać jej rany.
-
Wbiegłam.Usiadłam kawałek dalej i przyglądałam się kociakowi.
-
Skończyłem.
-Poleż tutaj niedługo będziesz mogła wyjść.-powiedziałem i wyszedłem.
-
Ostrożnie podeszłam do łóżka Donii.
-
Popatrzyłam chwilę na kociaka i wyszłam.
-
Wbiegłem Doni nie było a w mijscu przedemną stał demon.
-Witaj castiel-powiedział.
-Nie ma na to czasu Thunder wynoś się i oddaj Donię!-krzyknąłem.
-za późno już nie żyje-powiedział ze spokojem.
-Rzuciłem się na niego a on znikął.
Upadłem na łeb i straciłem przytomność. (POMOCY!!!!!!)
Leżałem rozciągnięty na podłodze.
-
Wygląd Thundera:
(http://pu.i.wp.pl/k,NDczOTk5NjksODM0MzM2,f,Demon_Tiger_Final_Version_by_Dk_Raven.jpg)
-
Weszłam i zauważyłam Castiela.
Szybko do niego podbiegłam i trąciłam go nosem w policzek.
-
weszłam
-Castiel?!-zawołałam szybko do niego podbiegając.
Z trudem podniosłam Castela szybko upadając, z znowu próbując go podnieść
-
Ockąłem się ale i tak nic nie mogłem robić. Wszystko mnie bolało.
-Tanisha-szepnąłem.
-Zostaw mnie i uciekaj dam sobie radę a Thunder zaraz tu będzie.
-
Spojrzałam z troską na Castiela.
*Muszę coś zrobić...*-Pomyślałam.
-Złamał pan coś?-Spytałam układając w głowie plan.
-
-po moim trupie, nie zostawię cię
-
Zacisnęłam powieki.
Potem podeszłam do Castiela i obejrzałam go.
-Nie jest tak zle.-mruknęłam i zwróciłam się do Tanishy.-Podniesiemy go.-Byłam zbyt zdenerwowana żeby myśleć o jakimś "pani".
Właściwie nawet nie pytałam.Po prostu stwierdzałam fakt.
-
-ja go nie uniosę, to samiec :-\
-
Przygryzłam wargi.
-A może...nosze na kółkach?Napewno będą w lecznicy albo gdzieś.
-
-no, ale nie mam gwizdka i Lezli(pielęgniarka ptak) nie przyleci
-
Machnęłam gniewnie ogonem.
Podbiegłam do Castiela i z trudem podniosłam jego braki.
-Może spróbujemy razem?-Spytałam.
-
Z całej siły pociągnęłam Castiela i przesunęłam go jakieś 10cm w stronę drzwi.
-
podniosłam go z drugiej strony i przenosiłam
-
-a może użyć wody?
-
Castiel był strasznie ciężki i łapy paliły mnie żywym ogniem ale nie poddawałam się.
-Co?
-
Sapnęłam.Kolejne 10cm jeszcze tylko kawałek...
-
Zacząłem spadać z ich barków. Upadłem i jakoś stanąłem.
-Uciekajcie-powiedziałem ostro.
-szybko!-krzyknąłem i padłem na podłogę prawie bez życia.
-On chce ciebie Tanisha uciekaj!-powiedziałem i opóściłem głowę.
-
Usiadłam.
-Nie.-Zacisnęłam wargi.
-
-Po moim trupie >:(-prybrałam niewidzialną barwe
-
Położyłam się koło Castiela.
-
Usiadłam, ze łzami :'(
-
-Jesteście okropnie uparte-powiedział Thunder który stał przy mnie. Uśmiechnął się okropnie i powiedział:
-Mała najpierw tobie skręcę kark. Potem wykończę twoją partnerkę Castielu, chyba że oddasz mi amulet.
____________________________
Amulet:
(http://p.alejka.pl/i2/p_new/45/01/wezel-celtycki-sidhe-amulet-celtow-amulet-energii-pozytywnych-ochrania-i-usuwa-zle-energie_0_b.jpg)
-
Skoczyłam do Thundera
-myślisz że się ciebie boję?Powiem ci jedno!Moi rodzice wymyślali lepsze grozby na poczekaniu.-Zjerzyłam sierść.-Mogę umrzeć i zrobię to z przyjemnością i uśmiechem.Choć nie sądzę żebyś się odważył.-Syknęłam wysuwając pazury.
-
Zasyczałam z pozą do ataku
-wynoś się!!!!!!!!!!-krzyknęłam (st. 3)
-
-dodam do tego że też się nie boje! Rodzice przecieli mi brzuch, mój partner mnie prubował zabić-mówiłam stopniowo podchodziąc do potwora-a dotego kup sobie pastę bo jedzie od ciebie, co ty 2kg czosnku?
-
-ha ha ha co za bojowość. Nie zabijecie mnie bo nie mam stałego ciała. A może jednak?-powiedział i przybrał postać Doni.
-Teraz możecie mnie zabić! Odważycie się?-zapytał.
-
-Teraz przynajmniej da się na ciebie spojrzeć.-Skwitowałam jerząc sierść jeszcze bardziej.
-
-tak i przynajmiej tak nie śmierdzisz xD
-
Przygotowałam się do skoku...
-
Skoczyłam na Thundera i przygwozdziłam go do ziemi.
-
Wskoczyłam na "Donię" i przygwoździłam ją do ziemi
-Ić sobie, z samicami się nie zadziera
-
-Widzę że mamy zabawę-powiedział i wskoczył do mojego ciała.
Wstałem kierowany jego ruchami. Na chwilę stracił kontrolę a ja powiedziałem:
-Zabijcie mnie jeśli on tam jest.
-
Uśmiechnęłam się szyderczo i podbiegłam do Castiela.Zerwałam z jego szyi medalion i wsadziłam go sobie do pyszczka.
-Wyjdz albo połknę to świństwo!-Zagroziłam oblizując się.
-
Rozkleiłam się, ze ścian zaczęła lecieć woda a ja weszłam do rowu, woda zalała rów a ja "tonęłam"
-
Wyszedł z mojego ciała i przybrał własne opadłem na ziemię.
-Nasyciłem się jego mocą i mam nareszcie ciało-powiedział.
-Oddaj medalion-zagroził i pochylił się nademną.
-Nie zabijaj ich-powiedziałem.
-MILCZ!-wrzasnął zadając mi ranę na boku wielkości 30 cm.
Zaryczałem ze złości ale nie z bólu.
-Ha ha ha my sobie powalczymy on się wykrwawi a ja rozpołatam małej brzuch wezmę medalion i zniknę na zawsze-rzucił demon.
(http://pu.i.wp.pl/k,NDczOTk5NjksODM0MzM2,f,Demon_Tiger_Final_Version_by_Dk_Raven.jpg)
-
Otworzyłam szerzej oczy.
-Hmmm a co to za dziwna kulka w środku?Chyba dam radę ją przegryzć.-Powiedziałam gryząc medalion.Moje zęby otarły się o siebie tworząc dzwięk pękającego szkła.-Ups!Teraz to chyba tylko zabawka...
-
Utonęłam
-
Mimo bólu żuciłem się na pomoc Tanishy i wyciągnąłem ją na brzego wody.
-NIEEEEE-zaryczał Thunder i zaczął się rozpadać-za zawsze.
-
-A nie mówiłam?Ani mnie nie dotknąłeś!-spojrzałam z saysfakcją na Thundera.Kiedy jednak się rozpadł skoczyłam do Tanishy.-Możesz jej pomóc?-Spytałam patrząc z nadzieją na basiora
-
-Thunder mówił coś o życiu dzięki temu medalionowi tak?Możemy nim uratować Tanishę?-Spytałam.Choć bardzo chciałam nie umiałam uronić ani jednej łzy.
-
-Tak.
-
Wyplułam wisiorek.
-W takim razie pospiesz się!
-
-Nie pogryzłaś go?-zapytałem biorąc wisiorek.
-
Znów zgrzytnęłam zębami.
-Nie, to tylko taka zmyłka.-Powiedziałam uśmiechając się słabo.
-
Zaczęła mi z pyska lecieć krew
-
Spojrzałam zmartwiona na Tanishę
-Szybciej!Jej płuca się buntują.-Oceniłam patrząc na krew.
-
Odsunęłam się na bok.
Zaczęło mi się kręcić w głowie i zrobiło mi się niedobrze.
-
Założyłem jej medalion na szyję.
Powiedziałem
-Medalionie życia i śmierci tylko prawdziwa miłość
może leczyć rany. Spraw aby moja ukochana znów
była żywa i zniknij na zawsze!-to ostatnie słowo wykrzyczałem.
Medalion zaświecił i wtopił się w Tanishę.
-I jak się czujesz?-zapytałem.
-
Położyłam się.
Czułam się coraz gorzej.
-
Tętno stało a krew nadal leciała, jednak otworzyłam oczy, wstałam i otrzepałam się
-Ałł... nie widać... wszystko mnie boli
-
Jak nie masz tętna to krew nie leci ;)
-
Nagle drzwi się otworzyły i wbiegł do środka potworny pies.
(http://m.ocdn.eu/_m/d191069f705277436b4f249d16cc2fe0,62,37.jpg)
-
Podskoczyłam.Zmierzyłam psa wzrokiem i wyszłam mu na przeciw.
-
-O jak dobrze że jesteś Cerberze. masz apteczkę?-zapytałem.
_________________________
Kończe pa
-
Odetchnęłam.
*Już się bałam*-Pomyślałam.
Potem po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
Znów zle się poczułam.
pa
-
Wskoczyłam do wody i zniknęłam
_
Pa i niczego o mnie nie wiesz ::)
-
Ponieważ Castiel był zajęty ułożyłam się w koncie i zaczęłam cicho łkać.
-
Podszedłem do kocięcia.
-Czemu płaczesz?-zapytałem. Cerber się zmniejszył i w pysku przyniósł apteczkę. Upóścił ją na ziemię i rozglądał się za Tanishą.
-Nie ma Tanishy-szepnął do mnie żeby nei urazić małej.
-
-Bo...się bałam.Ale gdybym płakała wcześniej Thunder by mi nie uwierzył i zabrał medalion.
-
-Już dobrze-powiedziałem.
-Masz dom?-zapytałem.
-
Pokiwałam głową.
Powoli zaczęłam się uspokajać.
-
-To chodź odprowadzę cię.-powiedziałem i wyszedłem.
-
Wyszłam za Castielem