Una manada de gatos
Tereny => Lecznica => Wątek zaczęty przez: Tanisha w Luty 02, 2013, 20:33:25
-
To łóżka dla chorym, rannych...
-
Wleciała lezli położyła mnie a obok Seraphię
-
Obudziłam się. Nadal byłam słaba. Rozejrzałam się.
-
Mój puls spadał, były małe szanse na przeżycie
-
Oczy same mi się zamykały, a łapa strasznie bolała. Bolał mnie też grzbiet.
-
Po chwili znowu zemdlałam.
-
Lezli położyła obok Seraphi leki i zioła
-
Wleciała Lily. Położyła się koło mnie.
-
Obudziłam się. Zobaczyłam leki i zioła które leżały obok mnie.
-
Obudziłam się, wybiegłam
-
Zamknęłam oczy. Nagle zaczęłam zmieniać postać... Najpierw zmieniłam się w kota, potem w wilka, psa, i znowu w geparda. Otworzyłam oczy. Wyszłam.
-
Lily wyszła.
-
Wszedłem.Położyłem kociaka na jednym z łóżek.Wziąłem wodę i skropiłem mu pyszczek.
-
Otworzyłam oczy i poderwałam się.
-
-Spokojnie,spokojnie!Leż...-powiedziałem łagodnie.
-
Rozejrzałam się i spojrzałam na swoją głęboką ranę na boku.
-G-gdzie on jest?
-
-Tygrys?Zniknął...-spojrzałem na ranę kotka.Wziąłem bandaże,leżące obok i zacząłem owijać kotka,wcześniej przepłukując ranę.
-
Machnęłam nerwowo ogonem.
-
-Możesz być spokojna,nie zostawię cię...A tygrys nie będzie cię już niepokoił.-wciąż owijałem ranę.
-
Pokręciłam głową.
-Nie boję się być sama...boję się spać.
-
-Będę czuwać przy tobie,jeśli chcesz.-zaoferowałem.-A gdzie twoja mamusia?-spytałem.
-
Wzruszyłam ramionami.
-Może ją pan widział? Ma na imię Shimmer.
-
Zatkało mnie.
-T-ttak..widziałem ją.Zaprowadzić cię do niej?-skończyłem bandażować ranę.-Niedługo wyzdrowiejesz,ale na razie uważaj na siebie,dobrze?
-
Westchnęłam.
-Więc mam nie spać?
-
-Wręcz przeciwnie.Ten tygrys nawiedza cię w snach,tak?
-
-Nie do końca.On stoi z tyłu i czeka aż mnie wykończą.
-
-J-jjak to?nie rozumiem....Póki co,śpij.Nic ci się nie stanie..Przyrzekam...
-
Zwinęłam się w kłębek i zamnęłam oczy.
Po chwili już spałam.
-
Śniło mi się że jestem na łące.
Zaczęłam biegać w wysokiej trawie gdy nagle zobaczyłam tygrysa stojącego w cieniu.
Wrzasnęłam i zaczęłam uciekać kiedy nagle liany unieruchomiły moje łapy.
Wyrwałam się ale skaleczyłam się w tylną łapę.
-
Uśmiechnąłem się.Przytuliłem kociaka,zakrywając go swoim ciałem.Tak musiała czuć się bezpiecznie...
-
Po chwili wszystko zniknęło.Na łące zrobiło się pusto a ja czułam tylko ciepło czyjegoś futra.
Zaczęłam znów bawić się na łące i tym razem nic mni nie zaskoczyło.
-
Obudziłam się i rozejrzałam.
Wygramoliłam się spod Diamona i wyszłam.
-
Wstałem,zdziwiony,że kotek sobie poszedł.Wyszedłem.
-
Weszłam.
Nie byłam pewna co mam zrobić więc wzięłam lek przeciwbólowy i usiadłam czekając na kogoś kto mógłby mi pomóc.
-
wbiegł.. za Katharsis
-
usiad przy niej
-
Podsunoł jej pod łapę http://images.sklepy24.pl/68119348/2461/medium/zloty-pierscionek-zareczynowy-z-niebieskim-topazem-i-diamentami-lp-71zb-0-03-ct-h-si.jpg
-
-Co to?
-
znalazłem
-
_________________
muszę iść pa
-
pa
-
Znów zaczęłam kaszleć krwią.
Po chwili uspokoiłam się.
-Idę się położyć, pa!-Pożegnałam Denakiego i wybiegłam.
-
Wybiegłem