Una manada de gatos
Tereny => Góry => Wątek zaczęty przez: Tanisha w Luty 02, 2013, 15:38:52
-
tu jest naprawde stromo i niebezpiecznie
-
Wbiegłam z Lily. Zaczęłam biec ścieżką. Lily biegła za mną.
-
Nagle zobaczyłam stado lwów biegnących w moją stronę. Spojrzałam na nich.
-
Było ich bardzo dużo. Zaczęłam uciekać. Lily nie nadążała za mną. Wzięłam ją na grzbiet. Uciekałam.
-
Lwy nas doganiały... Po chwili potknęłam się. Lwy wzięły mnie i Lily w pysk. Wybiegły z nami.
-
Wszedłem.Wyczułem zapach Seraphii i się trochę zdenerwowałem...Nie wiedziałem,co się z nią stało.Czułem również obce zapachy...
-
Zaniepokojony wyszedłem.
-
Po chwili wróciłem,zauważając,że zapach jest dość stary,a Seraphię przed chwilą widziałem. *Jestem takim idiotą!*-pomyślałem.Zacząłem wspinać się na górę.
-
Wyszedłem.
-
Teleportowałam się razem z Sorą.
-
Wstałam chwiejnie.
-
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego jesteś taka podległa Kodiemu?-spytałam, patrząc uważnie na Sorę.
-
Rozejrzałam się nerwowo.
- To...To mój brat. Jest wyżej w hierarchi rodzinnej
-
-To go nie usprawiedliwia. Nie może tobą tak pomiatać!-powiedziałam stanowczo.
-
- On ma nade mną całkowitą władzę.
-
________________________________
Muszę iść
-
Wybiegłam.
-
Westchnęłam i teleportowałam się.